Niedawno odbyły się u nas jesienne warsztaty dyniowe.
Najpierw pojechaliśmy Balbinką do lasu, gdzie czekało nas nie lada zadanie: zadanie zebrać jak najróżniejsze leśne skarby.
Podczas spaceru poznaliśmy różne drzewa, a nawet udało nam się znaleźć kilka grzybków.
W drodze powrotnej załadowaliśmy cały wóz dyni! Ależ to było ciężkie!
A po powrocie do sali od razu wzięliśmy się do pracy!
Trzeba było wydrążyć łyżką dynie! Ile tam ziarenek! Trzeba je ususzyć i można zajadać ze smakiem.
Kiedy wszyscy już wydrążyliśmy dynie, to…. znów musieliśmy je wypełniać!
Tym razem jednak nie było to nic lepkiego i miękkiego, a wręcz przeciwnie: suche i twarde. I jeszcze zielone.
A później mogliśmy dekorować nasze dnie tym, co uzbieraliśmy w lesie podczas spaceru. To było najfajniesze! I jeszcze to, że mogliśmy używać pinezki, bo mama w domu to nie zawsze pozwala.
A po pracy było coś słodkiego i gorąca herbatka!
I oczywiście zdjęcia, nie bardzo chcieliśmy siadać i robić zdjęcia, bo wiedzieliśmy, że za chwile idziemy na górkę i nogi aż same chciały tam biec, ale końcu się zgodziliśmy, ale tylko po jednym!
Było super, tylko trochę za szybko rodzice przyjechali. Na pewno tu jeszcze wrócimy!